Rozstanie przez pryzmat organizacji ślubu, dziesiątek umów i niemałej ilości „załatwiania”. Ale przecież, nie opuszczę Cię aż do… ślubu? 🙂 A może rezygnacja nie oznacza końca związku? Na naszych kanałach społecznościowych co jakiś czas możecie zobaczyć posty pt. „uwolniony termin”, „zwolniona data”, „oferta last minute”, a pod spodem, całkiem małym druczkiem „powodem rezygnacji klienta z organizacji wydarzenia”. Więc co musi się wydarzyć, aby „zrezygnować”, i ile jesteśmy „w plecy”? Na początek zaznaczmy, że nie będzie to do końca przyjemny temat, ale jakże prawdziwy, życiowy, i nie… nie twierdzę że Was to spotka. To nikły procent, cień szansy, ale jeśli jesteśmy organizatorami (jakże wielkiego wydarzenia) sic! Należy zabrać kilka scenariuszy, z półki o złej sławie, nosi nazwę „a co by było gdyby”.
Przejdźmy do genezy. Rezygnacje w naszej firmie rozdzielamy na te spowodowane stanem zdrowia, rozstaniem, niezdolnością finansową. Najrzadziej spotykana jest ta „zdrowotna”, to niezwykle trudne przypadki. Rozstanie? To już najczęstsze. Jak stare polskie przysłowie mówi „dobrze kiedy jest dobrze”, albo „kto późno przychodzi sam sobie szkodzi”, w sensie… odchodzi. A może jednak, przychodzi? No właśnie. Nawiązywanie umów obarczone jest pewnymi konsekwencjami rezygnacji. Najprostsza z nich to zaliczka / zadatek, na poczet wykonania usługi. Szybkim myślowym skrótem. Czym się różni zaliczka od zadatku? Zaliczka jest zwrotna, zadatek przepada.
Art. 394. [Zadatek]§ 1.W braku odmiennego zastrzeżenia umownego albo zwyczaju zadatek dany przy zawarciu umowy ma to znaczenie, że w razie niewykonania umowy przez jedną ze stron druga strona może bez wyznaczenia terminu dodatkowego od umowy odstąpić i otrzymany zadatek zachować, a jeżeli sama go dała, może żądać sumy dwukrotnie wyższej.